“Kompromitacja” – tak sparing Igi Świątek z Mirrą Andriejewą w Stuttgarcie nazwał ukraiński serwis sportowy Sport 24 (WIĘCEJ TUTAJ).
Portal uważa, że polska tenisistka nie powinna trenować z Rosjanką, wokół której pojawiało się ostatnio wiele doniesień w kontekście sympatyzowania z Władimirem Putinem.
17-latka, która przebojem wdarła się do czołówki światowego tenisa, publicznie nigdy nie zabrała głosu w temacie rosyjskiego dyktatora czy wojny w Ukrainie, jednak została oskarżona przez Dajenę Jastremską o pozytywne reakcje w mediach społecznościowych na treści promujące Putina.
ZOBACZ WIDEO: 12-latek jak Messi. Tylko spójrz, co zrobił z piłką
Z kolei brytyjski “Daily Mail” pisał, że Andriejewa polubiła wpis z życzeniami dla dyktatora, który zamieścił znany piosenkarz Grigorij Leps. A ten nie ukrywa swojej sympatii dla Putina.
I właśnie dlatego choćby sparing z Rosjanką to według ukraińskiego serwisu policzek ze strony Igi Świątek.
Ale trzeba też dodać, że tenisistki już wcześniej miały wspólny trening, a było to w Miami, przed rozpoczęciem niedawnego turnieju WTA 1000. I wówczas ukraińskie media nie podnosiły tego tematu.
Sport 24 wypomina też Polce dobre relacje z Aryną Sabalenką i niedawną rezygnację z meczu z Ukrainą w turnieju Billie Jean King Cup (choć przecież nasza zawodniczka wycofała się z udziału w całych zawodach – przyp. red.).
“Jest to bardzo przykre”
Czy to odosobniona opinia jednego dziennikarza czy może podobne zdanie ma więcej osób z Ukrainy?
– Oczywiście, nie mogę mówić w imieniu wszystkich ukraińskich kibiców – mówi nam dziennikarz Daniil Agarkov z serwisu Sport.ua. – Na pewno Iga jest wielką tenisistką i sama może decydować z kim trenuje. Ostatnio miała trochę problemów i musi do sparingów zapraszać silne rywalki. Jeśli za taką jej sztab uważa Andriejewą, to mają do tego pełne prawo – twierdzi Agarkov.
Ale po chwili dodaje: – Jest to jednak bardzo przykre, że Iga Świątek trochę zmieniła się pod względem wsparcia dla Ukrainy. O ile na początku bardzo docenialiśmy jej gesty, choćby zakładaną wstążkę w barwach kraju napadniętego przez Rosję i potem zrozumieliśmy jej wyjaśnienia, dlaczego przestała to robić, teraz jej działania są trochę niejasne.
Przypomnijmy, że niedługo po wybuchu wojny w Ukrainie Polka apelowała o wykluczenie rosyjskich i białoruskich sportowców z rywalizacji, zorganizowała w Krakowie mecz charytatywny, dzięki któremu zebrano około 2,5 mln złotych dla dzieci dotkniętych działaniami militarnymi za naszą wschodnią granicą, a także nosiła wspomnianą wstążkę w ukraińskich barwach.
Na początku tego roku zniknęła ona jednak z jej czapki zakładanej podczas meczów. Dlaczego?
– Myślę, że ta wstążka bardzo dużo dawała na początku, gdy chciałam pokazać w pewnym sensie, że jestem konsekwentna, jeśli chodzi o pamięć o Ukraińcach i o tym, co się dzieje, bo pamięć społeczna jest mimo wszystko krótka. Ale w ostatnim czasie pojawiło się bardzo dużo hejtu i bardzo dużo komentarzy, które oceniały po prostu mnie. Ludzie już mówili wręcz, że nie jestem Polką. Myślę, że zaczęło to wzbudzać więcej negatywnych emocji niż tych pozytywnych reakcji i zdecydowaliśmy, że wstążka już nie jest najlepszym pomysłem – wytłumaczyła w rozmowie z “Super Expressem”.
“Byłoby pomocne, gdyby zajęła stanowisko”
Daniil Agarkov mówi jednak, że brakuje mu w ostatnim czasie słów wsparcia dla Ukrainy ze strony polskiej gwiazdy.
– Wierzę, że to bardzo pomogłoby naszemu narodowi. Iga Świątek jest światową gwiazdą, wszyscy znają jej nazwisko. A ona zawsze mogła liczyć na wsparcie z Ukrainy, wszyscy jej kibicowali, zwłaszcza w pojedynkach z Aryną Sabalenką. Byłoby naprawdę pomocne, gdyby zajęła jasne stanowisko ws. Rosji. Nie wiemy teraz, czy zmieniła zdanie czy po prostu przestała przywiązywać do tego większą wagę – tłumaczy.
Iga Świątek nie może więc ostatnio liczyć na pochwalne artykuły w ukraińskich mediach.
Oczywiście nieustannie jest krytykowana przez media rosyjskie. Po niedawnej porażce z Andriejewą w turnieju w Dubaju Rosjanie nazwali ją wprost “oszustką” i “dopingowiczką”. To oczywiście nawiązanie do niedawnej afery związanej z wykryciem w organizmie Polki niedozwolonej substancji.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty